Monday, January 19, 2009

Where love is deep, much can be accomplished (Shin'ichi Suzuki)/Gleboka milosc pozwala na wielkie osiagniecia (Shin'ichi Suzuki)

 

This is me, holding my son in Baby-Bjorn and my three year old daughter

I'm planning to do a few posts regarding our adventure with the Suzuki violin. Two years ago I went to the Michigan Catholic Home Educators conference and I attended a session on the role of music in homeschooling. The speaker Andrew Padwa ecnourage us to start young children with Suzuki violin lessons. I took his advice to heart, especially since my grandmother from Poland gave us a half size violin, which belonged to my grandfather's grandfather. Anyway... I found a wonderful teacher right in our parish. My oldest daughter was almost five and my younger one was two and a helf years old, when we began the lessons. It wasn't always easy with attention, practice, etc. It has been very rewarding though. Our house is filled with music. We participate in private and group lessons every week (except in the summer time). We have gone to classical music concerts. Our girls have played at their own concerts.
I like the Suzuki adventure not only because it brings so much beauty to our lives but also because what I have learnt from Dr. Suzuki. Namely paying attention to the love and respect for the dignity of every child! We are learning to play the violin so that we might become more beautiful human beings and not necessarily to become virtuosos. I'm very grateful that God "put" Dr. Suzuki on my path. It is defenitely one of my most treasured relationships.

To zdjecie to ja, moj kilkumiesieczy syn w Baby-Bjorn i moja trzyletnia corka

Bede pisac kilka razy o naszej przygodzie z gra na skrzypcach metoda Suzuki. Gdy bylam na Michigan Konferencji Katolickich Edukatorow Domowych dwa lata temu bralam udzial w sesjii dotyczacej muzyki, w ktorej wykladowca zachecil nas do zaoferowania naszym dzieciom lekcji gry na skrzypcach w duchu Suzuki. Postanowilam to uczynic. Znalazlam wspaniala nauczycielke w naszej parafii. Moje corki mialy wtedy prawie piec i dwa i pol lat. Nasze przygoda nie byla zawsze latwa, ale byla zawsze wynagradzajaca. Nasz dom jest wypelniony muzyka. Uczestniczymy w prywatnych i grupowych lekcjach. Chodzimy na koncerty. Nasze corki graly na ich wlasnych koncertach.
Jestem zadowolona z naszej przygody z Suzuki skrzpcami nie tylko, poniewaz wnosi ona tyle piekna do naszego zycia, ale takze ze wzgledu na fakt czego "nauczyl" mnie dr. Suzuki. A w szczegolnosci zwracania uwagi na milosc i szacunek dla godnosci kazdego z naszych dzieci. A takze ze gramy na skrzypcach, aby stac sie piekniejszymi ludzmi, a nie koniecznie aby zostac wirtuozami. Jestem bardzo wdzieczna, ze Bog "postawil" na mojej drodze dr. Suzuki. Jest to dla mnie niewatpliwie relacja, ktora bardzo cenie.
Posted by Picasa

No comments: